_

poniedziałek, 7 maja 2012

Sturmwind - po godzinie gry...


Cześć! Po pracy w domku czekała na mnie bardzo przyjemna niespodzianka. Doszedł wysłany w ubiegłą środę Sturmwind! Sama płytka oznaczona została nawet moim imieniem i nazwiskiem, z czego jestem bardzo dumny. Wszak to pierwszy raz, gdy otrzymałem grę do testów, na pewien czas przed premierą.
 
Na razie jestem po przejściu ledwie czterech poziomów (oczywiście grałem na Hardzie, a co!). Cóż mogę powiedzieć... Sturmwind wygląda dokładnie tak, jak obiecywano - jest piękny, animacja 'zapitala' w ramce, nic się nie wiesza, nie spowalnia. Ogromna mnogość przeciwników i bossów, kilka broni, ich upgrade'y. Oczy cieszą przede wszystkim świetne efekty specjalne. Przy wybuchach nieraz mrużyłem narząd wzroku. 

Zdziwiłem się niesamowicie, gdy zobaczyłem intro. Pełen trójwymiar, ładne wymodelowane postaci... No coś wspaniałego! Szkoda, że lektor jest niemiecki - mam nadzieję, że w pełnej wersji ujrzymy choć angielskojęzyczne napisy.

Oto screen wyciągnięty przeze mnie z gry. Dobry patent!

Więcej napiszę pod koniec tygodnia, gdy ogram wszystkie szesnaście plansz. Pamiętajcie, że będą to wrażenia z niepełnej wersji - płytka, którą otrzymałem od studia Duranik, nie zawiera pięciu poziomów, które ujrzymy w finalnym produkcie. W międzyczasie możecie liczyć na podobnie krótkie wpisy, pisane 'na szybko'. A więc - do przeczytania! 

PS: Posiadacze czytników kart pamięci mają się z czego cieszyć, ponieważ po wykryciu urządzenia, Sturmwind tworzy na karcie oddzielny folder. Znaleźć można tam zrzucane w trakcie zabawy screeny, listę 'Achievmentów', nazwanych tutaj Nagrodami (Awards), kod do wpisania na stronę... Co ciekawe, jeden folder nosi nazwę Story. Czyżby tam będą trafiać plansze, które być może niebawem ściągniemy z Sieci, jako DLC? Czas pokaże.

1 komentarz: