_

piątek, 13 maja 2011

Lightgun - pierwsze wrażenia


Lightgun do konsoli Sega Dreamcast jest jednym z najciekawszych, a zarazem najbardziej pożądanych akcesoriów dedykowanych tej platformie. Jesteście ciekawi, jak wypadły pierwsze testy urządzenia? Jeżeli tak, zapraszam Was do rozwinięcia wiadomości.

Nie ukrywam, że posiadanie pistoletu do Makarona było dla mnie marzeniem przez wiele długich lat. Od dawna bowiem chciałem zagrać w takie perełki, jak House of the Dead II, Confidental Mission czy Death Crimson przy pomocy giwery. Kilka dni temu to marzenie się spełniło, a ja - działając pod wpływem impulsu - postanowiłem zamówić ją przez serwis Allegro.pl. Paczka z oczekiwaną zawartością doszła dosłownie kilka godzin temu, a ja już zdążyłem na szybko ograć pobieżnie jeden z wymienionych wcześniej tytułów. Jaki? Oczywiście...

House of the Dead 2 zakręciło się w czytniku mojej konsolki zaraz po rozpakowaniu pistoletu i podłączeniu go do DC. Gra bezproblemowo wykryła urządzenie - co ciekawe, obyło się bez jego kalibracji. Zrobiłem to troszkę później, po kilku zakończonych partyjkach. Zabijanie zombiaków plujących zieloną (!) krwią pozwoliło mi na przyjrzenie się bliżej służącemu do ich eksterminacji akcesorium. Co można powiedzieć na pewno, lightgun nie należy do ciężkich, a jego waga nie przeszkadza w zabawie. To spora zaleta, bo grając kiedyś w Virtua Cop na Saturnie mdlała mi ręka już po kilku minutach rozgrywki. Tutaj jest zdecydowanie lepiej - dopiero po mniej więcej pięćdziesięciu minutach ciągłego strzelania odczułem lekkie zmęczenie prawej dłoni.

Pistolet z wyglądu nie przypomina żadnej prawdziwej giwery. Jest to celowe zagranie Niebieskich, gdyż firma w ten sposób chciała zapobiec sytuacjom znanym z ery Master System, kiedy to niezrównoważeni psychicznie Gracze wybiegali na ulice i grozili przechodniom bronią. Nawet napisane jest na samym urządzeniu, aby:
- w nikogo nim nie celować,
- nie malować (specjalnie kontroler został pokolorowany na biało, aby nie sprawiać wrażenia prawdziwej klamki).


Cóż, na razie to tyle ode mnie. Owszem, króciutko, ale to - jak mówi tytuł wpisu - tylko pierwsze wrażenia z zabawy lightgun'em. Na obszerny test urządzenia przyjdzie czas. Kiedy możecie się go spodziewać? Postaram się napisać go już niedługo - do przejścia mam parę świetnych pozycji, przy których na pewno uda mi się solidnie przekonać o jakości DeCekowego pistoletu. Na chwilę obecną mogę napisać, że zabawa z jego udziałem jest przednia, a w rail shooterki gra się zupełnie tak samo, jak na automatach. Nawet lepiej, bo nie musimy co chwilę wrzucać żetonu do maszyny.

Idę dalej sprawdzać pistolecik w akcji, do przeczytania!

6 komentarzy:

  1. przemek miękina14 maja 2011 15:41

    FAJNIE WYGLĄDA ORGINALNY GUN DO DC TEZ MUSZE SOBIE SPRAWIĆ W KOŃCU

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie sobie sprawiłem z allegro Lightgun'a i powiem jedno: granie w takie tytuły jak: House of the Dead II, Confidental Mission czy Death Crimson na padzie to jest jedno wielkie nieporozumienie! ale to można docenić i się o tym przekonać dopiero po zabawie z tą "klamką" :)
    Jak to się stało że do tej pory tego nie odkryłem...? (pewnie cena mnie kiedyś na dobre odstraszyła ;) )

    OdpowiedzUsuń
  3. nie dziala z LCD

    OdpowiedzUsuń
  4. @anon#2

    Jakbyś chodził do salonów gier to byś wiedział że nic nie zastąpi grania na pistolecie w railówki :-D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie działa, podobnie jest ze stuhercowymi telewizorami. Wszystko opiszę w stosownym teście, który będzie o wiele dłuższy od 'pierwszych wrażeń'.

    OdpowiedzUsuń
  6. No przecież w każdym mieście jest po min. po 10 salonów gier i każdy z nas może testować gun'y do woli... LOL

    OdpowiedzUsuń